Pewnego dnia ja, Mała L. i D. wymyśliłyśmy sobie pieczenie ciasteczek. Nie często sie to zdarza, oj, właściwie nigdy poza piernikowym "okołobożonarodzeniowym czasem", kiedy to domek powstaje.
Przepisu szukałam na jakieś dobre kruche i ...trafiłam do tortowni. Ależ nam się to wszystko poskładało!
Konkurs.
Odbył się przegląd domowych wykrawaczek i wybór tematu padł na ...
Jesień.
Oto fotografia konkursowa.
Jakże mogłoby być inaczej, kiedy Mała L.właśnie przygotowywała się do występu w roli Pani Jesieni w przeglądzie przedszkolnych grup teatralnych.
***
No i były ciasteczka, (bo już dawno ich nie ma), a my przy okazji
w konkurs tym postem wpisujemy się.
w konkurs tym postem wpisujemy się.
Historia o wiewióreczce z piosenki śpiewanej na występie.
Bardzo szybko zniknęli ciasteczkowi bohaterowie :-)
Przy okazji wspomnę, że ta wiewióreczka z rączki Małej L. powędrowała pod poduszkę.
Po co?
Dla "Wróżki Zębuszki" wraz z zębem (górną jedynką), którą L.usunęła własnoręcznie.
(wnikliwi obserwatorzy zauważą brak jedynki na fotografii z występu :-)
3 komentarze:
Śliczne ciasteczka !!!! u mnie Kuba też się bawił z chirurga dentystę a ja dostawałam dreszczy ale czego nie robi się dla wróżki zębatki ;))
Smakowicie wygladaja te ciastka, kochana!
Witaj! :) bardzo by mi było miło gdybyś dołączyła do nas na linkowej imprezie, wszystkie blogerki diy, wnętrzarskie, kulinarne itd mogą wrzucać linki do swoich najciekawszych postów dzięki czemu inni odwiedzający będą mogli je obejrzeć. Zapraszam! :)
www.speckled-fawn.blogspot.com
Prześlij komentarz