Podłogi w tym domu, w większości przykryte wykładziną PCW lub zamalowane powłokami olejnej wyglądały okropnie. Wiedzieliśmy jednak, że zrobimy wszystko, aby je zatrzymać. Prace postępowały, cykliniarka odkrywała rysunek korytarzy misternie kiedyś zjadanych przez szkodniki. Panowie z cykliniarką zrobili co swoje i... umyli ręce od dalszych robót. Ponieważ drewno na podłogach jest ponoć rożnego gatunku i kilka desek trzeba było wymienić zdecydowaliśmy się na samodzielne ujednolicenie wszystkich.
I tak: robakowy ażur + bejca i lakier=często podarte rajstopy (kiedy zapominam o pantoflach:-) i niepowtarzalny trzeszczący dźwięk.
2 komentarze:
Kurczę, piękna ta Wasza podłoga!
Nieziemska! Piękna:))
Dobrze, ze została bo lepsza ta niż jakakolwiek prowizorka...
Moja 20- letnia dębowa klepka też trzeszczy, ma rysy, dziury, szpary ale jest!
Prześlij komentarz