wtorek, 9 września 2008

O zżartym kawałku trzeszczącej podłogi


Podłogi w tym domu, w większości przykryte wykładziną PCW lub zamalowane powłokami olejnej wyglądały okropnie. Wiedzieliśmy jednak, że zrobimy wszystko, aby je zatrzymać. Prace postępowały, cykliniarka odkrywała rysunek korytarzy misternie kiedyś zjadanych przez szkodniki. Panowie z cykliniarką zrobili co swoje i... umyli ręce od dalszych robót. Ponieważ drewno na podłogach jest ponoć rożnego gatunku i kilka desek trzeba było wymienić zdecydowaliśmy się na samodzielne ujednolicenie wszystkich.
I tak: robakowy ażur + bejca i lakier=często podarte rajstopy (kiedy zapominam o pantoflach:-) i niepowtarzalny trzeszczący dźwięk.
Kiedyś pewnie będziemy zmuszeni zmienić to , po czym teraz stąpamy...Na razie to mała atrakcja naszego domu
:-)



2 komentarze:

Unknown pisze...

Kurczę, piękna ta Wasza podłoga!

joanna pisze...

Nieziemska! Piękna:))
Dobrze, ze została bo lepsza ta niż jakakolwiek prowizorka...
Moja 20- letnia dębowa klepka też trzeszczy, ma rysy, dziury, szpary ale jest!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...